• Home
  • About
  • Portfolio
    • portrait
    • travel
  • Blog
  • Galleries
    • Cuba
    • Japan
    • Italy
    • Spain
    • Georgia
    • Armenia
    • South Africa
    • Libya
  • Contact

(c) Jakub Kudliński, all rights reserved, 2012

Kuba – jedzenie



1.11.2012 Jedzenie na Kubie to kwestia mocno dyskusyjna. Wiele zależy od tego jakim budżetem dysponujemy i gdzie akurat trafimy. Poniżej subiektywny opis dla podróżujących z dala od hotelowych kurortów.

 

               Na Kubie mamy kilka możliwości by zaspokoić głód. Pierwszą z nich są restauracje (wyłączając te hotelowe). Większość z nich jest państwowa, największą siecią są lokale należące do firmy Habaguanex. Tutaj należy być przygotowanym na płacenie w CUC (peso wymienialne). Druga możliwość to Paladar, jest to restauracja prywatna, na której prowadzenie ktoś dostał pozwolenie państwowe. Wiąże się to z opłacaniem podatków, a co za tym idzie cudzoziemcy będą musieli płacić w dewizach. Istnieją również restauracje i knajpy, do których przychodzą Kubańczycy, gdzie można płacić w CUP (peso kubańskie). Na koniec pozostają jeszcze wszechobecne okienka, gdzie można spróbować kubańskiego fastfoodu – najtańszego jedzenia na Kubie.

              Mimo tego, że na wyspie mieszają się wpływy różnych kuchni – hiszpańskiej, amerykańskiej, meksykańskiej, kreolskiej, francuskiej to czasami trudno znaleźć coś dobrego do jedzenia. Mając dość duży budżet – ok. 15-20 CUC na pojedynczy obiad, można skorzystać z oferty, którejś z restauracji bądź paladaru. Można wtedy wybierać praktycznie dowolne danie z karty z owocami morza i rybami na czele. W większości miejsc ponadto można spotkać dania z kurczaka, jako dodatek najczęściej serwowany jest ryż (również uprawiany na miejscu). W miarę popularnym daniem jest ropa vieja – duszone mięso (najczęściej wołowe) porwane na kawałki.

             Niestety nie ma nigdy gwarancji, że to co zamówimy jest dostępne. Czasami na 25 dań z karty dostępne są 3. Wysoka cena nie gwarantuje również tego, że zjemy smacznie. Często potrawom brakuje przypraw i są dość tłuste. Problem może być z potrawami wegetariańskimi, bo np. zupa warzywna jest zrobiona na mięsie. Szczególnie niewielką elastycznością wykazują się pracownicy państwowych restauracji. Czasami wprowadzenie najmniejszej nawet modyfikacji w daniu jest absolutnie niemożliwe do wykonania. Na szczęście zdarzają się chlubne wyjątki.

gorąca czekolada z kubańskiego kakao

             Na całej wyspie można zjeść tanio korzystając z oferty wszechobecnych okienek. Są to najczęściej małe rodzinne interesy, w których podaje się podstawowe dania fastfoodu kubańskiego. Sprzedaż odbywa się przez okienko w murze domu, zakratowane drzwi, lub z tarasu zależnie od dostępnych  środków. Kubańczycy przygotowują dania w domu od początku lub z półproduktów następnie podgrzewają je na różne sposoby w mikrofali albo np. w piecu zrobionego ze starej beczki po ropie. W okienku kupimy kawę (1-5 CUP), napoje, soki, hot-doga, hamburgera (10-20 CUP), kanapkę (szynka, ser) 10-15 CUP i dostępną wszędzie „peso” pizzę (5-25 CUP). Okienka otwarte są najczęściej w porze poranno-obiadowej, niektóre czynne są cały dzień. Trudno jest jednak oczekiwać sztywnych godzin. Jednego dnia przechodząc obok zobaczymy, że dane miejsce jest otwarte, następnego o tej samej porze może być zamknięte.

            Peso pizza to zjawisko godne opisania w odrębnym akapicie. Jest to jedno z najtańszych dań dostępnych na Kubie. Podstawowa wersja składa się z gumowatego placka posypanego seropodobnym produktem, całość jest dość tłusta i służy raczej do zapchania się niekoniecznie najedzenia. Odmiany lux mają jeszcze produkt szynkopodobny w składzie. To w zasadzie na tyle. Mimo tego, że pizza taka dostępna jest w dziesiątkach miejsc to spotyka się bardzo mało odmian. Czasami uda się trafić na cebulę, ananasa, pomidora, tuńczyka, kiełbasę. W sezonie dobrym pomysłem jest przyniesienie własnego pomidora i poproszenie o dołączenie go do dania (o ile obsługa nie powie, że to niemożliwe…).

"peso" pizza

            Warzywa i owoce dostępne są w sklepach, na straganach i wózkach prowadzonych ulicami przez sprzedawców. Nie ma ich jednak szczególnie dużo, wybór jest mocno ograniczony do sezonowych  produktów. Dlatego niestety możemy się zawieść licząc, że w tym owocowym raju, najemy się ich za wszystkie czasy. Najłatwiej dostać banany w różnych odmianach. Warto zapytać czy dany rodzaj nadaje się bardziej do jedzenia czy do gotowania/smażenia. Dalej ananasy, kokosy, guayawa, awokado, papaja (na Kubie – fruta bomba). Rozliczenia w CUP.

owoce

          W sklepach zależnie od rodzaju płaci się w CUP (sklepy dla Kubańczyków), oraz w CUC (sklepy dewizowe). Te pierwsze charakteryzują się pustymi pułkami i nadmiarem obsługi. Najbardziej dostępnymi produktami są jajka, ryż i cukier. W sklepach dewizowych wybór jest większy, tutaj można dostać większość potrzebnych produktów sprowadzanych z zagranicy, niestety ceny są bardziej europejskie.

          Zatrzymując się w domach kubańskich (casa particular) warto czasami rozważyć wykupienie posiłków (większość oferuje przynajmniej śniadania) u rodziny. Wszystko zależy jednak od ceny, tego co jest oferowane no i właścicieli (kwestia wyczucia czy są nastawieni ciepło i gościnnie, czy tylko na zarobek). Zwykle śniadania składają się z owoców, chleba, miodu, masła, sera, mleka (zrezygnowanie z mleka może pozwolić na obniżenie ceny, ponieważ jest ono drogie na Kubie).

prasa do wyciskania trzciny cukrowej

         Będąc na Kubie warto również ustawić się z Kubańczykami w kolejce do Gurapera’y. Jest to miejsce, gdzie podawane jest Guarapo, czyli sok wyciskany z trzciny cukrowej. (płatny w CUP).


Wanna say something?









  Cancel Reply

  • Photostream


  • Find me on:


  • Facebook

  • Tagi

    art bezpieczeństwo city Cuba cuisine Dolny Śląsk film food Fotografia Habana Havana Japan Japonia jedzenie kapliczki kolej książka Kuba kuchnia Kukliński majówka milicja Milicz Militia Ochryda Ohrid photography Podróż Poland Polska Powstanie Warszawskie Powązki propaganda Próżna religia religion security Steve Simon travel Warsaw Warszawa winter wyjazd zima Żoliborz